Kobietki! Najwyższa pora, by zadbać o siebie!
Tak jak już pisałam: MOŻEMY WSZYSTKO. WYSTARCZY TYLKO CHCEĆ. Wiecie co? Niektóre z was zasługują na dużego kopa w tyłek! Pisze teraz do tych kobitek, które powtarzają ciągle "NIE CHCE MI SIĘ", a potem narzekają, że są grube i na pewno im się nie uda. Co to w ogóle ma znaczyć? Zastanawiałyście się kiedyś nad tym, co czuja osoby niepełnosprawne jeżdżące na wózkach? Jestem pewna, że nie raz rozpaczały nad tym, że już nigdy nie staną na nogach i nie dotkną niczego dłonią. Oni chcieliby, ale nie mogą. A wy? Macie możliwości i nie chcecie z tego korzystać. Laski! Co jest z wami? Pokażcie, że chcecie. Wierze, że jesteście silne. Każda z was może znaleźć w sobie motywację.
Chcę podzielić się z wami moim własnym doświadczeniem. Przyznam się szczerze, że nigdy nie bawiłam się w jedzenie warzywek i w eksperymentowanie dań, ponieważ jestem niejadkiem. Staram się do tej pory jeść to, co jest zdrowe i w ustalonych przez siebie porach. Jeśli chodzi o moją aktywność fizyczną, na początku postanowiłam z dnia na dzień, że spróbuje kilka ćwiczeń. Nie zamierzałam ćwiczyć codziennie. Chciałam skosztować tylko odrobiny pracy mięśni i zrobić samej sobie mały sprawdzian. Wiecie co? Po pierwszym treningu spodobało mi się to! Te pół godziny ćwiczeń sprawiło, że uwolniłam wszystkie negatywne emocje i chciałam więcej. Byłam z siebie dumna, bo nie było łatwo. Następnego dnia postanowiłam znowu poćwiczyć. Przyznam, że przez pierwsze 2 tygodnie zmuszałam się do tego, ale później weszło mi to w codzienność. Po każdym treningu czułam się wykończona i moje mięśnie były jak wata, ale mimo tego, po chłodnej kąpieli czułam się lekko. Już po miesiącu ćwiczeń zobaczyłam pierwsze zarysy mięśni szczególnie na nogach, a brzuch stopniowo malał. Poczułam się szczęśliwa, ale tylko przez chwilę bo spodziewałam się, że po takim czasie będę o wiele szczuplejsza. I w tym właśnie etapie już się poddajecie, bo twierdzicie, że to jest bez sensu.
Mimo wszystko postanowiłam ćwiczyć dalej. Gdy wskazówki zegara wybijały 19:00, od razu rzucałam wszystko i brałam się za ćwiczenia. Nawet nie wiecie jaką mi to sprawiało przyjemność. Z momentem pojawienia się pierwszych efektów zaczęłam nawet lubić swoje ciało. Koncentrowałam się na sobie i nie traciłam energii na rzeczy nieistotne. Po 4 miesiącach ćwiczeń postanowiłam zrobić sobie przerwę. Zbliżające się ferie zimowe sprawiły, że naszła mnie chwila słabości. Pozwoliłam sobie na skosztowanie słodyczy. Po mojej ciężkiej pracy z Ewą Chodakowską dużo osób z mojego otoczenia (nie wiedząc, że ćwiczyłam) mówiło mi, że schudłam, ale ja nie zauważałam aż tak wielkich efektów przez codzienne przyglądanie się w lustrze. Tydzień temu miałam w szkole badania u pielęgniarki. Dowiedziałam się, że od listopada 2013 roku moja waga spadła z 70 kg do 62 kg! Nawet nie wiecie jak wspaniałym uczuciem jest usłyszeć taką wiadomość. Dzięki temu postanowiłam od nowa zacząć pracować nad swoim ciałem. Odnalazłam swoją motywację. Dało mi to porządnego kopa! Można? Można! :)
Dziewczynki! Dalej więc będziecie siedzieć w miejscu, czy chcecie zażyć pigułki szczęścia w postaci treningu? Zachęcam was gorąco do ćwiczeń z Ewą. To naprawdę działa!!!
Postanowiłam ułożyć własny regulamin, który będzie mnie pilnować
Dodatkowo dodaję linki do zdjęć blogerki Nicoli Piątek, która postanowiła zadbać o siebie i też poświadczy, że warto popracować nad swoim ciałem. Dziś czuje się piękną i wartościową kobietką :)
1. zdjęcie nr 1
2. zdjęcie nr 2
3. zdjęcie nr 3
To jak? Ćwiczymy? :)